“Instytucje suwerennej Polski jutra” to cykl oparty o założenia projektu konstytucji, który zawarty został w książce “Architektura ustrojowa przyszłej suwerennej Polski” (Aleksander Kisil, 2019, PDF).
* * *
Minister to znaczy sługa. Czyj? Narodu, społeczeństwa. Tak powinno być.
Dziś minister to członek rządu odpowiedzialny za jakiś wycinek spraw państwowych. Powoływany jest przez Prezydenta, składa ślubowanie, po drodze może być przesłuchiwany przez komisję parlamentarną. Za swoją pracę w rządzie minister dostaje od nas, społeczeństwa, comiesięczne wynagrodzenie. Inaczej mówiąc, my jesteśmy jego pracodawcą.
Działanie ministra podlega Prezydentowi, który stoi na czele Rządu i jest jest równocześnie premierem. Kieruje on pracami Rady Ministrów, powołuje ministrów, wyznacza im zadania, koordynuje i kontroluje prace członków Rady Ministrów oraz odwołuje członków Rządu.
Prezydent jest w całości odpowiedzialny za prace Rządu, ma jednak silny mandat społeczny, bo został wybrany. Ma on mieć, zatem, swobodę w doborze ministrów. Ma być niezależny od sporów parlamentarnych i partykularnych interesów rozmaitych ugrupowań politycznych. Jednak osoba, która ma być powołana przez Prezydenta na stanowisko ministra, musi spełnić kilka warunków:
- Być niekarana, niezamieszana w żadne afery, bez podejrzeń o dokonanie przestępstw;
- Mieć minimum 40 lat i obywatelstwo polskie od urodzenia;
- Nie znajdować się, w razie powołania, w sytuacji konfliktu interesów (związanego np. z prowadzeniem przedsiębiorstwa, związkami rodzinnymi, zaangażowaniem w jakąś organizację społeczną itp.)
- Mieć przygotowanie merytoryczne i wiedzę w zakresie działania ministerstwa, na czele którego miałaby stanąć;
- Mieć doświadczenie w zarządzaniu zespołami ludzkimi;
- Przejść przesłuchanie odpowiedniego zespołu sejmowego, senackiego lub innego naczelnego wybieralnego organu państwa, który sporządza na tej podstawie opinię i rekomendacje dla Prezydenta.
Organizacja Rządu, jego wewnętrzna struktura i organizacja pracy powinna być w pewnej mierze kwestią Prezydenta, oczywiście w ramach konstytucyjnych. Powinni być w każdym rządzie ministrowie:
- Finansów (budżet, kontrola wykonania budżetu, stabilność finansów państwa, bankowość, podatki),
- Gospodarki (rolnictwo, przemysł, usługi, rybołówstwo, handel),
- Spraw Zagranicznych (służba dyplomatyczna, stosunki z innymi państwami, wywiad, organizacje międzynarodowe, bez osobnego ministerstwa ds. UE)
- Obrony Narodowej (wojsko, obrona terytorialna, kontrwywiad, przemysł zbrojeniowy, sojusze wojskowe, wyszkolenie obronne obywateli),
- Spraw Wewnętrznych (policja, ABW, CBŚ, Służba Graniczna, Straż Pożarna, anty-terroryzm, paszporty, dowody osobiste)
- Sprawiedliwości (Prokuratura, więziennictwo, CBA)
- Energetyki (ropociągi, gazociągi, kopalnie węgla, elektrownie, sieci energetyczne, magazyny gazu i ropy, dystrybucja gazu i energii elektrycznej)
- Infrastruktury i Zasobów Państwa (drogi, sieci kolejowe, lotniska, transport wodny, lądowy, Służba Ochrony Infrastruktury Krytycznej, Służba Kontroli Drogowej i Transportowej, sieci telefoniczne, lasy, wody, nieruchomości, bogactwa naturalne poza węglem)
Prezydent może poprzestać na tych ośmiu ministerstwach, może też powołać kilka dodatkowych, ale nie więcej niż np. sześć, np.:
- Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego, Wyznań Religijnych i Wsparcia Organizacji Pozarządowych;
- Ministerstwo Administracji, zajmującej się Służba Cywilną, odchudzaniem i upraszczaniem struktur rządowych, wsparciem i nadzorem wojewodów i urzędów wojewódzkich, unowocześnianiem administracji rządowej i terenowej;
- Ministerstwo Rodziny, Zdrowia i Opieki Społecznej.
Nie będzie Ministerstwa Edukacji ani Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego, ponieważ całą edukacją będzie kierować wybierana przez Suwerena Narodowa Rada Edukacji.
Te sprawy powinny zostać uregulowane odpowiednio w Konstytucji RP, tworzącej pewne ramy, ale dającej margines swobody każdorazowemu Prezydentowi jako szefowi Rządu.
Cały Rząd oraz Ministerstwa powinny być z założenia niepartyjne, a wszyscy urzędnicy rządowi powinni należeć do korpusu Służby Cywilnej.
Przed podjęciem pracy w roli ministra, wiceministra i dyrektora departamentu cała ta wyższa kadra rządowa, łącznie z kierownictwem Kancelarii Szefa Rządu, powinna przejść weryfikację w zakresie dopuszczenia do tajemnic państwowych, złożyć oświadczenia majątkowe oraz odbyć solidne, kilkutygodniowe szkolenie z następującej tematyki:
- Polska racja stanu i bieżące interesy państwa polskiego
- Konstytucja RP i jej wymogi
- Stan państwa i projekty rządowe w toku
- Protokół dyplomatyczny i zasady wystąpień publicznych
- Zarządzanie strategiczne, planowanie
- Aspekty prawne pracy Rządu i ministerstw
- Zasady (cyber) bezpieczeństwa, poufności
- Organizacja pracy Rządu, przepływ informacji itp.
- Zwięzłe, precyzyjne i treściwe formułowanie notatek
- Międzynarodowy kontekst pracy Rządu
Minister może organizować swoje ministerstwo według uznania, ale w ramach Regulaminu Rządu, który jest przejmowany lub od nowa uchwalany przez Rząd po objęciu urzędowania. Na pewno nie powinno być więcej niż dwóch wiceministrów – pierwszy i drugi, oraz powinny istnieć limity liczby zatrudnionych urzędników.
Szef Rządu powinien mieć instrumenty skutecznego kierowania pracami rządu. Bardzo ważnym czynnikiem dla skuteczności działania jest dobre zaplecze merytoryczne i analityczne. Kancelaria Prezesa Rady Ministrów powinna mieć piony do analiz, do planowania i do oceny jakości pracy resortów.
Potencjalnie właśnie rząd jest największym zagrożeniem dla ludzkich praw, bo ma monopol na użycie przemocy wobec bezbronnych obywateli. Dlatego musi mieć ograniczenia i precyzyjne uprawnienia oraz być stale kontrolowany. Konstytucja ma wyznaczać granice i bariery głównie dla rządu, a nie obywateli, a tych ostatnich wyposażać w narzędzia obrony przed rządem i jego kontroli. Instytucją niejako monitorującą działalność rządu i poszczególnych ministrów jest Rzecznik (pacjentów, rolników, emerytów, młodzieży, rodzin, studentów, przedsiębiorców itd.), którego kontrasygnata jest potrzebna do wejścia w życie rozporządzenia rządowego, a także Najwyższa Izba Kontroli.
Rząd ma zdawać społeczeństwu coroczne sprawozdanie: co zrobił, jak wydał nasze pieniądze, jakie efekty osiągnął, jak wzmocnił Polskę i jej wizerunek.
Stanowisko danego ministra w jakiejś sprawie nie może być oderwane od polityki całego rządu, niespójne z nią ani ostateczne w całym rządzie, bez konsultacji, dyskusji czy akceptacji Prezydenta bądź całego Rządu. Inaczej Rząd byłby luźną federacją ministerstw, a przecież ma w każdej swojej części prowadzić politykę spójną, skoordynowaną, podporządkowaną wspólnym celom i polskiej racji stanu. Do realizowania konkretnych celów lub zadań Szef Rządu może powoływać czasowo Zespoły Robocze / Zadaniowe złożone z kilku ministrów i innych wysokich urzędników państwowych administracji rządowej. Rząd powinien korzystać z najlepszych praktyk zarządzania, a Szef Rządu powinien wytyczać cele ministrom oraz ich rozliczać z ich realizacji oraz z wykorzystania środków budżetowych.
Rząd musi zostać odbiurokratyzowany – dziś jest zasypywany tonami dokumentów i tekstów – a to z Sejmu, a to z poszczególnych ministerstw, a to z agend Unii Europejskiej itd. Ministrowie nie mają czasu tego czytać, powstaje chaos i kiepskie prawo powielaczowe. Ten swoisty zalew papierów w rządzie ma też inne niedobre konsekwencje: proces uzgodnień w rządzie trwa coraz dłużej, popełnianych jest przy tym coraz więcej błędów, praca jest pospieszna i powierzchowna, polityka rządu staje się niespójna i nie do opanowania. Czasem skutkuje to wręcz „zatkaniem” prac i uzgodnień, tym bardziej, gdy towarzyszy temu np. konflikt między resortami.
Na nowo, nowocześnie, powinna zostać zorganizowana Kancelaria Prezydenta-Szefa Rządu, który musi mieć zaplecze strategiczne, planistyczne, analityczne, ds. audytu, oceny prac ministerstw, polityki kadrowej, budżetowania prac Rządu, zarządzania kryzysowego oraz dbania o wizerunek Polski.
Ministrowie powinni otrzymywać jedno-dwu-stronicowe notatki-podsumowania do każdego punktu obrad Rządu, ze wskazaniem wniosków, zagrożeń, braków lub propozycjami uzupełnień i zmian, a rozpatrzenie ważnych dla państwa i jego obywateli spraw ma się odbywać na zasadzie kolegialnej dyskusji i uchwał Rządu. Każdy minister ma być przygotowany do takiej dyskusji.
W państwowej sferze budżetowej pracuje dziś ponad 700 tysięcy urzędników, czyli około 4,5 % pracującej populacji Polaków. To jest pięć razy więcej niż liczy dziś Wojsko Polskie!!! Więcej niż cała populacja nauczycieli w Polsce!!! Powinno zostać przeprowadzone radykalne odchudzenie, a właściwie zorganizowanie na nowo szczupłej, nowoczesnej, dobrze wykwalifikowanej i lepiej opłacanej administracji rządowej, która powinna być trzy razy mniej liczebna niż obecnie.
Trzeba także polikwidować wiele urzędów centralnych, włączając ich zakres prac do odpowiednich ministerstw, np. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad powinna przestać istnieć, a jej zadania powinno przejąć Ministerstwo Infrastruktury i Zasobów Państwa, tak jak zadania Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa powinno przejąć Ministerstwo Gospodarki.
Powinna obowiązywać zasada, iż każda deregulacja oznacza redukcję administracji, a informacja o wysokości tej redukcji jest obowiązkowym elementem w dokumencie „Ocena Skutków Regulacji”; zadaniem ministrów będzie wdrożenie tych zapisów w życie w przypadku uchwalenia danego prawa. Przykładem może być wprowadzenie podatku obrotowego, czego skutkiem będzie radykalne zmniejszenie liczby stanowisk pracy, związanych z „obsługą” podatków. Likwidacja zaś rozmaitych koncesji i zgód dla przedsiębiorców, spowoduje likwidację wielu stanowisk w ministerstwach i urzędach.
Trzeba uporządkować także kwestię rozmaitych agencji rządowych i funduszy, których się z czasem namnożyło. Jestem zwolennikiem likwidacji tych agencji i funduszy oraz włączenia ich zadań, o ile są w ogóle potrzebne, w struktury odpowiednich ministerstw, np. likwidacja Agencji Nieruchomości Rolnych, Państwowego Funduszu Gospodarki Zasobem Geodezyjnym i Kartograficznym, Centralnego Funduszu Ochrony Gruntów Rolnych oraz Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, przy przejęciu ich zadań przez Ministerstwo Infrastruktury i Zasobów Państwa.
A Ministerstwo Rodziny, Zdrowia i Opieki Społecznej przejęłoby na przykład, o ile byłoby to w ogóle celowe, takie Fundusze jak np..: Państwowy Fundusz Pracy, Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, Państwowy Fundusz Kombatantów.
Oczywiście, likwidacji uległyby też wszelkie związane z tymi agencjami i funduszami urzędy.
Trzeba przeprowadzić też likwidację tzw. gospodarstw pomocniczych, zajmujących się obsługą ministerstw i urzędów centralnych oraz urzędów wojewódzkich i innych urzędów administracji publicznej (być może za wyjątkiem obsługi służb mundurowych). Wszelkie dobra i usługi powinny być oferowane przez podmioty gospodarcze w ramach konkurencji, poprzez system zamówień publicznych.
Ważną barierą dla sprawnego działania administracji rządowej jest często brak możliwości zaangażowania pracowników o odpowiednich kwalifikacjach. Chodzi tu o dwa aspekty:
- Niewłaściwie sformułowane kryteria rekrutacyjne, np. podstawą zatrudnienia na stanowiska rządowe jest zupełnie dziś niepotrzebna pamięciowa znajomość Ustawy o Służbie Cywilnej oraz Kodeksu Pracy, a nie kompetencje merytoryczne w danej dziedzinie, doświadczenie zawodowe, menedżerskie, kreatywność i osiągnięcia, podczas gdy celowe jest zaangażowanie sprawdzonych menedżerów lub ekspertów z rynku prywatnego.
- Mało zachęcające wynagrodzenia, które nie przyciągną dobrych fachowców, są korupcjogenne oraz nie pozwalają na pełne zaangażowanie się w pracę. To nie muszą być ogromne pensje jak w zarządach firm prywatnych, jednak godne, dające urzędnikom swobodę finansową i życie na godnym poziomie. Jeżeli, bowiem, różnica ta będzie zbyt duża, to przyciągnięcie i utrzymanie w administracji dobrych fachowców i ekspertów będzie niemożliwe. Dlatego część oszczędności z odchudzenia administracji dobrze byłoby przeznaczyć na podwyżki wynagrodzeń w strukturach rządowych. Średni szczebel urzędniczy, np. naczelnik wydziału, powinien zarabiać według mnie około dwóch średnich krajowych.