Dopowiedzenie do “Warunków, które trzeba postawić Rosji…”

Ten wpis (“Warunki, które trzeba postawić Rosji“) wzbudził dyskusję. Poza wieloma głosami poparcia, akceptacji, zrozumienia takiego podejścia (przyznaję, spisanego dość skrótowo), otrzymałem dwa głosy krytyczne, polemizujące z prezentowanym tu stanowiskiem. A ponieważ obydwaj polemiści to ludzie mądrzy i potrafiący dyskutować merytorycznie (rzadka dziś zaleta!), należy się im – i nam wszystkim – dyskusja tematu i głębsze uzasadnienie, bo to sprawa ważna dla Polski, a jak ostatnio modnie się mówi: fundamentalnie geopolityczna.

Pierwszą rzeczą, jaką chcę wyjaśnić, to kwestia “niechęci”, “nienawiści” czy wrogości do Rosji. To jest stawianie sprawy na płaszczyźnie emocjonalnej, małego dziecka, które tupie nóżkami i krzyczy “nie lubię!” To, co napisałem, nie ma nic wspólnego z niechęcią, nienawiścią czy podobnymi emocjami. Lubię język rosyjski, rosyjską muzykę klasyczną, doceniam ich sztukę baletową i inne sprawy. Tu chodzi o chłodną analizę polityczną, historyczną w kontekście polskiego interesu narodowego.

Drugą kwestią, która została postawiona, to “powinniśmy mieć dobre relacje z sąsiadami, w tym z Rosją”. Ba, bardzo bym chciał, aby Polska miała dobre relacje z sąsiadami, ale… do tańca trzeba dwojga. Po 1612 roku Rosja nas tępi, gnębi, niszczy, wyzyskuje, zniewala – wojnami, rabunkami, zaborami, mordami, prześladowaniami politycznymi, komunizmem, szykanowaniem, embargiem na nasze towary, wrogą nam doktryną polityczną. Rosja, sama ukształtowana przez azjatyckie chanaty, którym do XVI wieku płaciła haracz, wyewoluowała w kierunku cywilizacji turańskiej (najwyżej jest władza, potem prawo, potem moralność – dokładnie odwrotnie niż w naszej cywilizacji łacińskiej), w której nie szanuje się zasad, prawa, umów ani życia ludzkiego. Rosyjski aparat państwowy rozumie tylko język siły i dominacji. To Moskwa, później Rosja, chce nas i sąsiednie kraje wciąż podporządkować (zabory, aneksje, okupacje, siłą wprowadzony komunizm, obecność wojskowa), więc czy my mamy udawać, że tego nie widzimy, i naiwnie demonstrować przyjaźń? Przyjaźń zakłada partnerstwo i symetrię, a tego ze strony Rosji nie ma. Nie jestem wrogi wobec sąsiadów, tylko uważam, że trzeba wykorzystać okazję i maksymalnie osłabić militarnie tego sąsiada (Rosję), który jest od 350 lat wobec nas wrogi i agresywny – np. poprzez rozpad na kilkanaście państw etnicznych.

Rosja od kilkunastu lat ponownie demonstruje swoje zakusy imperialistyczne – p. wydarzenia w Gruzji, sąsiednich republikach około-kaukaskich, potem Krym, Donbas, teraz pełnoskalowa wojna. To agresor, który morduje cywilów, niszczy infrastrukturę, dopuszcza się gwałtów i mordów, używa niedozwolonej traktatami broni itd. itp. Moskwa złamała wiele umów, także tą gwarantującą Ukrainie integralność terytorialną. Widać dążenie do odtworzenia imperium ZSRR – w przemówieniach, pracach ideologów typu Dugin (doradca Putina), działaniach politycznych, gospodarczych, militarnych. Następne mogą być Mołdawia, republiki bałtyckie, a potem Polska. Temu trzeba dać teraz już solidny odpór. Teraz jest szansa, niejako rękami Ukraińców i sprzętem amerykańskim powalić Rosję na kolana, by nam na długo nie zagrażała.

Kolejnym zarzutem moich krytyków jest to, że za wszystkim – Majdanem w Kijowie, prowokacjami wobec Rosji, bazami woskowymi, uzbrojeniem Ukrainy, planami włączenia jej do NATO itd. – stoją Stany Zjednoczone, siedlisko demona globalistyczno-banksterskiego, który w ostatnich dziesięcioleciach ma dużo militarnych interwencji na swoim koncie, interwencji często wątpliwych moralnie. A wojna na Ukrainie jest wojną zastępczą między USA i Rosją. Pewnie jest w tym sporo racji, ale to nie zmienia nic w historii i teraźniejszości naszych relacji z Rosją.

A Rosja realnie nam  zagraża. Militarnie, atakami hybrydowymi, na nasze granice itd. Media rosyjskie sprawiają, że Rosjanie tak są nafaszerowani kłamstwami i propagandą antypolską, anty-ukraińską, anty-litewską, anty-łotewską, anty-estońską, anty-rumuńską itd., że to aż groteskowe i skutkujące w sondażach fantasmagoriami,  że np. Polacy chcą zaanektować pół Ukrainy, albo że zagrażają militarnie Rosji.

Kolejne argumenty moich adwersarzy to  to, że “kończy się model unipolarny w polityce globalnej, a Polska jest postrzegana na Zachodzie jako piesek upadającego hegemona, gryzący nogawkę Rosjanina trzymającego palec na guziku atomowym wymierzonym w Warszawę.” No i że Putin może użyć broni atomowej, co byłoby dla nas zagładą. Jest tu pomieszanych kilka spraw. To, że jesteśmy pod skrzydłami (a zarazem wpływami) USA, to prawda, ale tylko Amerykanie chcieli realnie wzmacniać “wschodnią flankę NATO” i przysłali tu tysiące żołnierzy. Dlaczego nie wykorzystać najpierw tego – owszem, czasem politycznie drogiego – parasola amerykańskiego dla naszych celów, a potem się zacząć uniezależniać? Trzeba zawierać taktyczne sojusze, by Polska na tym korzystała. Pojawia się tu też u wielu osób pewna naiwność, że jak się powstrzyma neoliberalną bestię, to Moskwa odratuje jakiś porządek i nas wesprze. Nie, będzie chciała nas pożreć! A tego chyba  nie chcemy, prawda? Zatem, wzmacniajmy Polskę i wykorzystujmy taktyczne sojusze! Światowy rozwój wypadków idzie w kierunku dogadania się USA i Chin i podziału między nimi stref wpływów. I ta wojna stanie się proxy war między tymi mocarstwami, Rosja i Ukraina zaś stają się mięsem armatnim!

A co do guzika atomowego, to znowu straszenie. Jest kilka powodów, dla których Kreml nie uruchomi broni atomowej. Oto one:

  1. na swoim terytorium, na swoich obrzeżach byłoby to samobójstwem
  2. Chińczycy ostro zakazali Putinowi używania broni atomowej
  3. Jest to broń przestarzała (systemy sterowania, naprowadzania itp.), wymagająca dużo czasu
  4. Wszelkie ruchy broni atomowej są widoczne poprzez systemy satelitarnej obserwacji.
  5. System odstraszania NATO jest dość mocny.
  6. Użycie tej broni wpędziłoby Rosję w dużo większą izolację.

Kolejne argumenty przeciw wspieraniu Ukrainy militarnie i twardemu stanowisku wobec Rosji są natury gospodarczej: “czy nie prościej i taniej brać dobrej jakości surowce od Rosji, niż kiepskiej jakości surowce sześć razy drożej zza oceanu?” “Wojna ta będzie skutkowała znaczącą dekompresją gospodarki Zachodniej Europy, co jest z jedną ze składowych szerszego planu USA.” “Bez taniej ropy i gazu Niemcy nie wyeksportują własnej produkcji i nastąpi depresja, która rozleje się po całej Europie. Kogo będą za to winić Niemcy, Włosi czy Holendrzy? Oczywiście Polaków”. No, to jest trochę uprawianie kremlowskiej propagandy. Po pierwsze, to przecież Moskwa i Berlin miały taki plan: uruchomić obie nitki Nord Stream’u z ogromną przepustowością 110 mld metrów sześciennych rocznie, po czym zakręcić kurki dla wszystkich krajów między Rosją a Niemcami, by je zdusić. Po drugie, surowce rosyjskie wcale nie były najlepszej jakości. Po trzecie, Europa Zachodnia sobie poradzi, bo po wielowiekowych podbojach i rabunkach jest niemiłosiernie bogata. Po czwarte, na razie to Niemcy są obwiniane za doprowadzenie do tej wojny, a nam się przyznaje rację. Po piąte, sytuacja pewnego niedoboru energii wymusza oszczędności, innowacje i postęp techniczny. Zatem tę kontr-argumantację moich adwersarzy uważam za mocno naciąganą i panikarską.

“Z punktu widzenia naszego interesu narodowego okrojenie Ukrainy w celu zażegnania konfliktu Ukrainy z Rosją byłoby rozwiązaniem zwiększającym nasze bezpieczeństwo, o ile odpuścimy sobie podgryzanie nogawek sąsiada. Nie widzę dla nas minusów takiego rozwiązania, do którego należy dążyć poprzez rokowania pokojowe, a nie eskalację konfliktu, która tylko powiększy straty obydwu stron.” To jest czysta spekulacja, która jest jakimś myśleniem życzeniowym, ponadto to oznaczałoby wygraną Rosji i przyzwolenie na kolejne imperialne wojenki.

Dalej: “Polska bardzo się wzmocniła w ostatnich dekadach na handlu z Rosją i Niemcami…” “Oczywiście, każdy zabiega o to, aby z tortu zysków z takiej wymiany wyciąć jak największy kawałek dla siebie. To kwestia umów dwustronnych, w których silniejszy ma zawsze więcej do powiedzenia.” No, przepraszam, ale to bzdury! Handel z Rosją??? Prawie nie istnieje, ciągłe embarga, blokady, złośliwe wobec nas rosyjskie regulacje!!! A Polska wzbogaciła się przede wszystkim pracą Polaków. Trzeba znać historię: I Niemcy, i Korea Pd., i inne kraje w historii bogaciły się i rozwijały gospodarczo w momencie, gdy wzmacniały ochronę celną, protekcjonizm gospodarczy i dbały o swój rynek. My zostaliśmy wydrenowani przez tzw. Zachód, głównie przez Niemcy. I to, że nie chcemy być “przedmiotem” polityki, a podmiotem i nie chcemy być montownią dla nich, to ich tak “kłuje”, bo od ponad wieku chcą zrealizować ideę Mitteleuropy i nas zwasalizować.

Kolejne racje krytyków: “Dalsze dozbrajanie Ukrainy przyniesie tylko dalsze straty, cierpienia ludności oraz zobowiązania Ukrainy wobec neoliberalnej finansjery.” “Trzeba jak najszybciej zaprzestać walk i usiąść do negocjacji pokojowych Rosja-USA na temat przyszłości Ukrainy.” “radykalizm może prowadzić jedynie do przedłużania i eskalacji konfliktu na Ukrainie i wciągnięcia w ten konflikt Polski. Jest to radykalizm Żełeńskiego, który gra na nutach amerykańskiej banksterii.” Oczywiście, cierpienia są, zależności od finansjery też. Ale czy to powód, by znowu ustalać coś ponad głowami zainteresowanych??? Skądś to znamy. Kolejna Jałta? Broń Boże, nie chcę wciągać Polski do wojny i jestem przeciw naszemu angażowaniu się bezpośrednio w konflikt. Jednak walka Ukraińców to także walka o nasze bezpieczeństwo. Rosja, uznająca tylko język siły, nie zostanie powstrzymana w swoim imperializmie rozmowami z miękkim Zachodem.

“Robienie z Putina diabła nic dobrego nam nie przyniesie, bo Rosja to jednak sąsiad, podobnie jak i Niemcy. Nasze położenie tranzytowe jeszcze wzmacnia imperatyw zachowywania powściągliwości w radykalizmie osądzania sąsiadów.” “Współpracując z Rosją czy Niemcami Polska wzmacnia te kraje, a nie osłabia ich. I o to chodzi.” – Ja nie chcę wzmacniać Niemiec czy Rosji kosztem Polski, a to się tak działo przez ostatnie ok. 300 lat. Ja chcę wzmacniać Polskę! Oczywiście, super byłoby bez wrogości, ale to oni zaczęli nas traktować wrogo, rozbierać nasze państwo rusyfikować, germanizować, łupić i mordować. Trzeba widzieć te prawidłowości historyczne. Musimy się cenić, twardo stawiać nasz interes narodowy, a nie chodzić na kolanach – oni by tak chcieli…

“Niemcy nie mogą za bardzo podskakiwać, póki mają Ramstein, i choć sytuacja ta jest korzystna dla Polski, to w podskórne życie Niemców wsącza antyamerykański jad, gdyż nikt nie lubi być wasalem politycznym, gdy nie jest wasalem ekonomicznym.  Ten jad już wychodzi na powierzchnię, gdyż Niemcy biednieją z powodu sankcji na Rosję i bardzo łatwo jest skierować ten gniew w zastępstwie USA na Polskę, pieska USA. To my szczekamy w kółko za sankcjami, które biją w Niemców, i Niemcy to widzą. A po co tak szczekamy, skoro i w nas one biją? No bo jesteśmy pieskami wielkiego psubrata, szczującymi do wojny totalnej. Piesek pogryzie, a potem dostanie z buta od tego, kogo pogryzł. To prawo karmy.” – No, nie możemy się bardziej martwić o problemy naszych sąsiadów niż o nasze, polskie! Niemcy znam doskonale i niemiecki też, czytam ich portale. Niemcy coraz częściej przyznają nam rację, zaczynają nas teraz (po 24 lutego) coraz bardziej szanować, choć nie wszyscy, bo wciąż pokutuje duch Bismarcka i wywyższania się Niemców.  Przez ostatnie wieki to raczej Moskale nas gryźli. Martwienie się wciąż o bolączki innych bardziej niż o nasze, polskie to efekt jakiegoś kompleksu niższości, który dyktuje siedzenie cicho i poddawanie się Moskwie, Berlinowi, Brukseli czy Waszyngtonowi. Nie rozumiem tego.  Właśnie to prawo karmy powinno zadziałać i doprowadzić do rozpadu Rosji, bo namordowała, nagrabiła, zniewoliła wiele ludów itd.

Dalej: “Rosja nie upadnie, a jedynie podkopie neoliberalny paradygmat, co już de facto się staje. Nawet detronizacja Putina tego nie zmieni, a być może jeszcze pogorszy nasze z nią relacje. Jeśli one w ogóle zamrą, to Rosjanie będą te same rzeczy produkować ze swojej ropy dwa razy taniej, niż my z ropy Orlenu. A Niemcy – wcześniej lub później – jak zwykle dogadają się z Rosją i będą od niej ciągnąć tanie surowce, być może po zwycięstwie w tym kraju prawicowego fuehrera.” Tu widać brak konsekwencji moich adwersarzy: jeżeli jest  w Niemczech baza amerykańska w Ramstein i Niemcy “nie mogą podskakiwać”, to ten scenariusz jest mało prawdopodobny. Zawsze w historii, gdy Niemcy dogadywały się ponad lub wbrew reszcie Europy z Rosją, wynikały z tego wielkie nieszczęścia dla Europy. Tę świadomość mają też Amerykanie, którzy nie dopuszczą do takiego sojuszu rosyjsko-niemieciego. Tu ważną rolę może odegrać Trójmorze jako blok współpracy gospodarczej, politycznej i militarnej, będący przeciwwagą dla Rosji i Niemiec.

Pytanie, które zadaje jeden z adwersarzy brzmi: “Czy Polskę stać na tak gigantyczny finansowy wysiłek. Jeśli tak, to w imię czego?” – W imię wolności, suwerenności, zlikwidowania zagrożenia imperializmem rosyjskim. Wysiłek finansowy to jest, owszem, ale myślę, że damy radę.

I drugie pytanie: “Ile władze ukraińskie potrzebują czasu, by rozliczyć się z ludobójstwem na Wołyniu i nie tylko na Wołyniu?” Ta sprawa nierozliczenia się przez Ukraińców z historii, nawet w obliczu tak wielkiej pomocy, której udziela Polska, jest często podnoszona – i słusznie, bo jedno nie wyklucza drugiego. Ukraińcy powinni się rozliczyć, powinni się otworzyć na Polskę. Ale – uwaga! – to jest proces, który musi potrwać i już jest widoczny. To się dzieje na naszych oczach, bo Ukraińcy widzą w nas, “w biedzie”, prawdziwych przyjaciół i to doceniają. Odkryto lwy polskie na cmentarzu we Lwowie. Ukraina przyznała takie same prawa jak swoim obywatelom – Polakom przebywającym na Ukrainie. Myślę, że ten proces będzie trwał, ale nasi politycy powinni o to asertywnie zadbać, domagając się ekshumacji, napisania prawdy w ukraińskich podręcznikach historii itp. Teraz jednak priorytetem jest powstrzymanie Rosji i wyparcie jej wojsk z Ukrainy.

Dziękuję moim szanownym krytykom za polemikę. Mam nadzieję, że moje objaśnienia przyczynią się do lepszego zrozumienia sprawy, stanowiska i dziejącego się wokół nas procesu historycznego.

 

Dodaj komentarz