Od dawna obserwujemy fatalne błędne koło: kiepscy politycy – słaba edukacja – upadająca kultura – jeszcze gorsi politycy i… państwo się stacza.
Zatem – pomyśli każdy normalny i przyzwoity człowiek – trzeba to koło przerwać, zrobić wyłom. Pytanie jak. Metody na hurra, na skróty, siłowo – nic nie dają, a zużywają ogrom sił i narażają “kwiat społeczeństwa” na duże straty. To musi być przemyślany długi marsz. Trzeba zacząć od “jednostki kadrowej”, małej “komórki”, swoistego sztabu, by potem osiągnąć efekt kręgów na wodzie czy kuli śnieżnej.
Gdy powstanie ta “komórka zero”, czyli grupa np. 25 osób, musi ona mieć zwarty, spójny, wyraźny program i wizję przyszłej Polski, prosty program składający się z kilkunastu-dwudziestu ważnych rozwiązań systemowych/ustrojowych, które będzie chciała w przyszłości wdrożyć. Każda propozycja programowa musi być wytłumaczona, rozpisana, uzasadniona. Wtedy każdy członek grupy zaczyna pozyskiwać (zapraszać) jedną nową osobę na rok, przygotowując ją poprzez lektury, dyskusje, integrację, udział w spotkaniach itp.
To musi działać na zasadzie osobistych poleceń i zaufania. W ten sposób rozrastać się będzie “stronnictwo polskie”, “loża polska” czy jakkolwiek to nazwiemy. Członkostwo w tej grupie możliwe będzie tylko za zaproszeniem, a przyjęcie wymagać będzie spełnienia kilku warunków, np. podpisania klauzuli poufności, rozmowy kwalifikacyjnej, pozytywnej opinii np. trzech członków grupy, podpisania zobowiązania do odpowiedzialności za kolejne zaproszone osoby, moralne powadzenie się, poparcie dla programu grupy itp. Jak duża ma być docelowo taka grupa?
Jeżeli w wyborach bierze udział z górą 70% uprawnionych, tj. ok. 21 mln obywateli, to 45% (taki odsetek wystarczy do wygrania wyborów) wynosi ok. 9,5 mln, jednak biorąc pod uwagę straty “po drodze” na poziomie ok. 50%, potrzeba pozyskania 14-15 mln osób w systemie “jeden na jeden” jak opisano wyżej. Wtedy potrzeba nam na to 20 lat. Ale może być też tak, że wiele osób pozyska w ciągu roku nie jedną, a dwie lub trzy osoby (za dużo na raz nie można, bo będzie słaba jakość i zwartość grupy), więc okres ten się nieco skróci.
W międzyczasie trzeba przygotować strategię, program, projekty konstytucji i ustaw kardynalnych, zaplecze medialne i finansowe. Taki “długi marsz”, systematycznie i konsekwentnie prowadzony w zaciszu, miałby szanse powodzenia.
Zwróć uwagę, Drogi Czytelniku, że wszelkie wielkie zmiany miały poprzedzające je wieloletnie (kilkunastoletnie – kilkudziesięcioletnie) fazy “przygotowawcze” – czy to Legiony i sieć polskich organizacji na przełomie XIX i XX wieku; czy to ruch niezależnych związków zawodowych i organizacji opozycyjnych przed 1989 rokiem; czy to akcje, marsze, głodówki Gandhiego w Indiach przed wyzwoleniem Indii w 1948 r.; czy to niepokoje społeczne, zamieszki i powstawanie grup opozycyjnych w Rosji przed obaleniem caratu w 1917 roku; czy samoorganizacja kolonii brytyjskich w Ameryce Północnej, zwieńczona uwolnieniem się ich od Wielkiej Brytanii. Uczmy się z historii.
Ważne, by pierwsza grupa “kadrowa” była bardzo spójna, zwarta, silna moralnie, mądra koncepcyjnie i nieugięta. Do Przodu, Polsko!